Łowcy kosztów sądowych ?

WSA w Warszawie w wyroku z dnia 7 grudnia 2017 r. (II SAB/Wa 351/17) kontrolował proces realizacji prawa do informacji, w ramach którego Wnioskodawca wystapił do Miejskich Zakładów Autobusowych  o udostępnienie informacji w  zakresie :

,,Od jakiegoś czasu w autobusach MZA wyświetlany jest filmik przedstawiający zasady przewożenia rowerów w autobusach. Nie jestem w stanie znaleźć go w internecic, aby zamieścić link, ale filmik jest częściowo animowany (w zakresie zasad przewożenia rowerów) a częściowo “fabularny” (w części przedstawiającej cyklistkę, której rower uległ awarii). W związku z tym mam następujące pytania, o odpowiedź na które proszę na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej:

1) Czy MZA jest zleceniodawcą wykonania tego filmiku?

2) Jeśli tak, to uprzejmie proszę o przesłanie na niniejszy adres mejlowy skanów wszystkich umów (w formacie pdf) dotyczących wykonania tego filmiku.

3) Jeśli nie, to na czyje zlecenie jest on wyświetlany? Jeśli zawarto w tym zakresie jakieś umowy to uprzejmie proszę o przesłanie na niniejszy adres mejlowy skanów tych umów (w formacie pdf).”


Spółka odpowiedziała : “W odpowiedzi na zadane przez Pana pytanie pierwsze informujemy, że zleceniodawcą wykonania filmu były Miejskie Zakłady Autobusowe Sp. z o.o. W odpowiedzi na pytanie drugie informujemy, że przesyłamy Panu w załączniku zamówienie będące podstawą do produkcji filmu. W odpowiedzi na pytanie trzecie: patrz odpowiedź na pytanie pierwsze. Jednocześnie chcemy bardzo przeprosić za opóźnienie w udzieleniu informacji publicznej, które powstało w wyniku natłoku informacji na skrzynce mailowej i przeoczenia z naszej strony. Pozdrawiamy, życząc miłego dnia. Prosimy o potwierdzenie odbioru wiadomości.


WSA w Warszawie orzkeł m.in: ,,Strona skarżąca, działając wraz ze swoim zawodowym pełnomocnikiem, generuje liczne sprawy z zakresu bezczynność w rozpatrzeniu wniosku o udostępnienie informacji publicznej. Jednocześnie jaki widać w niniejszej sprawie (porównanie daty wniosku i daty sporządzenia i wniesienia skargi) strona skarżąca w niewielkim stopniu jest zainteresowana otrzymaniem informacji publicznej (gdyby było inaczej, wówczas skargę sporządziłaby znacznie wcześniej). W większym stopniu skarga akcentuje chęć uzyskaniu sumy pieniężnej, w tej sprawie określonej jako – połowa przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim, ogłaszanego przez Prezesa GUS oraz na zasądzeniu kosztów zastępstwa prawnego.

Taka seryjność tego typu spraw jednego skarżącego, przy jednoczesnej reprezentacji tego samego pełnomocnika, zwlekanie ze skargą oraz wyżej wskazane żądania skargi mogą sugerować pozorność działań strony skarżącej i brak rzeczywistego zainteresowania żądaną informacja publiczną. Dlatego w niniejszej sprawie występuje niedająca się wyjaśnić wątpliwość, czy całe działanie skarżącego w istocie sprowadza się do uzyskania informacji publicznej, czy też stanowi jedynie czynności pozorne dla uzyskania innego celu (porównaj postanowienie NSA z dnia 16 października 2015 r. sygn. akt I OSK 1992/14). W tym miejscu wyraźnie należy zaznaczyć, iż ani udostępnianie przez podmiot zobowiązany informacji publicznej nie może rodzić po jego stronie przychodów, ani celem ustawy o dostępie do informacji publicznej nie jest generowanie zysków dla osób informacji takiej żądających


Komentarz dr Piotr Sitniewski: Wyrok ten skłania mnie do krótkich przemyśleń dotyczących nadużywania trybu dostępu do informacji. W opinii do projektu ustawy o jawności życia ublicnzego pisąłem: 

,,Nadużywanie prawa do informacji jako takie nie istnieje, gdyż byłoby logicznie niespójne, i jako takie zjawisko nie występuje. Z całą jednak pewnością istnieje zjawisko nadużywania trybu dostępu do informacji publicznej“. treśc opinii w całości tu.

I takiemu zjawisku nalży się przeciwstawiać z całą stanowoczością. 

Jak widać Sądy zaczynają w końcu zauważać, że tryb dostępu do informacji publicznej bywa czasem nadużywany. Wytworzyły sie bowiem grupy osób, które z premedytacja  generują tysiące (pdkreślam TYSIĄCE) wniosków jednobrzmiących, wysyłając wnioski do całej Polski. Opisałem to w jednym ze swoich wczesniejszych postów. I żeby była pełna jasność – nie mam tu na myśli żadnych organizacji typu Watchdog, gdyż ich działania są ze wszechmiar potrzebne i prowadzą, jak i prowadziły skutecznie do swoistej litygacji prawa. 

Paradoksalnie, nadal uważam, że regulowanie ustawowo zjawiska nadużywania trybu dostepu do informacji , czy też wniosków uporczywych jest niekonieczne. Można osiagnać cel ucywilizowania trybu dostępu innymi środkami.

  1. Ustawodawca powinien zastanowić się nad zmianą  zakresie sądowej kontroli dostepu do informacji publicznej, gdyż coraz częściej do sądów trafiają sprawy oczywiście błahe, albo wręcz takie, których celem nie jest dochodzenie szeroko rozumianej sprawieldiwości, lecz multiplikacja kosztów zastępstwa procesowego.Zdaję sobie sprawę, że uregulowanie tego postulatu w normie prawnej byłoby bardzo trudne, ale należy próbować. NSA w jednym z postanowień stwierdził: ,,Mając na uwadze powyższe, ogólnie rzecz ujmując, nadużyciem prawa jest zatem wykorzystywanie instytucji prawnej wbrew jej celowi i funkcji. (…) Wnoszenie zatem do sądu administracyjnego skargi, która nie ma służyć rozstrzygnięciu realnego sporu między stronami bądź kontroli legalności działania (bezczynności administracji) czy której rozstrzygnięcie nie będzie rzutowało na prawa lub obowiązki stron – może być oceniane pod kątem nadużycia prawa”  (I OSK 1992/14). W innymw yroku NSA wyraxnie stwierdził, że działania wnioskodawcy mają na celu multiplikację kosztów zastępstwa procesowego: ,,(…) działanie wnioskodawcy oraz ilość i treść złożonych wniosków o udostępnienie informacji publicznej znanych sądowi z urzędu – w niniejszej sprawie nie świadczy o zamiarze uzyskania informacji publicznej w celu jej wykorzystania dla dobra wspólnego. Może natomiast wysoce świadczyć o chęci uzyskania przez pełnomocnika wnioskodawczyni wynagrodzenia zwielokrotnionego przez ilość generowanych skarg na bezczynność” (I OSk 2642/16).
  2. Moim zdaniem, powtarzam to po raz kolejny – bezpłatność dostępu do informacji nie oznacza jej bezkosztowego udostępniania. Stanowiska w tym zakresie nigdy nie modyfikowałem, i nadal uważam, że ustawodawca powinien dążyć do uregulowania w sposób centralny kosztów na bardzo niskim poziomie. Niech to będzie 5 gr za stronę A4, ale pozwoli ograniczyć sytuacje, w której Wnioskodawca siedząc nad kolejnym kufelkiem, paraliżuje całą polską administrację, wysyłając wniosek np. o kopie wszystkch decyzji jakie wydał dany organ w danym roku. To jest klasyczne nadużywanie prawa do informacji !. 
  3. Kolejna zmiana która powinna nastapić to zmodyfikowanie sposobu rozumienia słowa ,,każdy” Każdy to nie anonim, anonim nie jest każdym. Skoro wnioskujący zwraca się do organu o inforacje, powinine od samego początku być zidentyfikowany.

Skoro rzeczywistość wymaga zmian, należy reagować. Ale !! pośpiech dobry jest przy łapaniu pcheł. 

Leave a Comment