Aplikacja jest dokumentem wewnętrznym – wyrok NSA.

NSA w wyroku z dnia 29.11.218 r. (I OSK 241/17) rozpatrywał skargę kasacyjną od wyroku WSA w Warszawie z 21.10.2016 r. (II SAB/Wa 147/16) , który to wyrok WSA został w części uchylony.


W sprawie wnioskodawca wnosił o udostępnienie: 

  1. “Czy Urząd Dzielnicy […], ewentualnie Biuro prawne lub inna jednostka, prowadzą rejestr spraw sądowych dotyczący dzielnicy lub jakąkolwiek ewidencję dotyczącą tego rodzaju spraw;
  2. W jakiej formie rejestr/rejestry lub ewidencja są prowadzone;
  3. Jakie informacje znajdują się w prowadzonym rejestrze/rejestrach lub ewidencji;
  4. Jakie przepisy regulują funkcjonowanie tego rejestru/rejestrów lub ewidencji;
  5. Czy rejestr lub ewidencja jest publikowany/a, a jeśli tak to gdzie;
  6. Czy rejestr lub ewidencja są prowadzone jako ogólny zbiór kontynuowany dla każdego rozpoczętego roku kalendarzowego czy osobno dla każdego rozpoczętego roku kalendarzowego.

Ponadto wniósł o przesłanie kopii wskazanego rejestru za okres od 1 stycznia 2015 r. do 31 grudnia 2015 r. dotyczącego spraw sądowych dotyczących Dzielnicy […] i udzielenie w formie pisemnej oraz kserokopii w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku poprzez przesłanie wnioskowanej informacji na adres wnioskodawcy wskazany we wniosku”.


NSA uznał, że w pkt. 1-6 w/w mamy do czynienia z informacją publiczną i w tym zakresie podtrzymał stanowisko WSA. 


To co jednak istotne, to że zdaniem NSA: ,, aplikacja ta nie ma jakiegokolwiek waloru oficjalności. Nie jest podstawą rozstrzygania jednostkowych spraw i nie jest kierowana do podmiotów zewnętrznych. Nie przesądza o kierunkach działania w konkretnej sprawie. Nie ma charakteru wyczerpującego i pewnego, zawiera jedynie wybrane informacje o sprawach a korzystanie z aplikacji wymaga następnie weryfikacji z materiałami źródłowymi. Dane, o które wystąpił wnioskodawca nie stanowią rejestru ani ewidencji, o których mowa w ustawie o dostępie do informacji publicznej, a jedynie aplikację, o charakterze organizacyjnym, wewnętrznym, pomocniczym i roboczym, która służy jedynie usprawnieniu wewnętrznej pracy komórki organizacyjnej urzędu. Jest związana z bieżącym działaniem komórki urzędu. Aplikacja jest programem komputerowym (narzędziem) mającym na celu ułatwienie wyszukiwania danych na potrzeby własne w celach organizacyjnych i porządkowych, nie ma charakteru wiążącego. (…) żądana aplikacja komputerowa ma cechy dokumentu wewnętrznego, nie jest informacją publiczną i nie podlega udostępnieniu na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Kwalifikacji tej nie przeczy to, że aplikacja wprawdzie służy realizacji zadań publicznych, bo nie przesądza o kierunkach działania organu”. 

Zdaniem NSA: ,,Dane, o które wystąpił wnioskodawca nie stanowią rejestru ani ewidencji, o których mowa w ustawie o dostępie do informacji publicznej, a jedynie aplikację, o charakterze organizacyjnym, wewnętrznym, pomocniczym i roboczym, która służy jedynie usprawnieniu wewnętrznej pracy komórki organizacyjnej urzędu. Jest związana z bieżącym działaniem komórki urzędu. Aplikacja jest programem komputerowym (narzędziem) mającym na celu ułatwienie wyszukiwania danych na potrzeby własne w celach organizacyjnych i porządkowych, nie ma charakteru wiążącego“.

,,Dokumenty, które służą gromadzeniu i wymianie informacji oraz uzgadnianiu stanowisk i poglądów, jednak nie są w żadnej mierze wiążące dla organu, ewentualnie mają jedynie charakter organizacyjny i porządkowy, nie podlegają udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Takiego charakteru nie mają też zewnętrzne opinie i ekspertyzy, służące gromadzeniu informacji, które w przyszłości mogą zostać wykorzystane w procesie decyzyjnym (np. wyrok NSA z dnia 21 czerwca 2012 r., sygn. akt I OSK 666/12, wyrok NSA z dnia 15 lipca 2010 r., sygn. akt I OSK 707/10 i wyrok NSA z dnia 27 stycznia 2012 r. sygn. akt I OSK 2130/11)”.


Komentarz dr Piotr Sitniewski:

Trudno mi uznać przedstawioną argumentację za przekonywującą. 

Osobiście nie widzę przeszkód by udostępnić kopię takiego rejestru, który jednak – co ważne – byłby prawdopodobnie poddany daleko idącej anonimizacji, gdyż dane z kim (podmioty prywatne)  o co itd Miasto/ dzielnica prowadziły spory sądowe, nie podlega ujawnieniu – chyba, że mamy do czynienia z wyjątkiem z art. 5 ust. 3 UDIP: 

,,3. Nie można, z zastrzeżeniem ust. 1, 2 i 2a, ograniczać  dostępu do informacji o sprawach rozstrzyganych w postępowaniu przed organami państwa, w szczególności w postępowaniu administracyjnym, karnym lub cywilnym, ze względu na ochronę interesu strony, jeżeli postępowanie dotyczy władz publicznych lub innych podmiotów wykonujących zadania publiczne albo osób pełniących funkcje publiczne – w zakresie tych zadań lub funkcji”. 

Być może w sprawie należało uznać od samego początku – oddalając skargę – że skoro  jak to ujął NSA: ,,Sąd swoje stanowisko oparł w szczególności na tym, że w aplikacji tej znajdują się informacje o sprawach sądowych, których stroną jest lub był adresat wniosku“,to UDIP nie powinna w ogóle mieć zastosowania?? (poza punktami 1-6 !! wniosku).  

Punkty 1-6 wniosku były prawdopodobnie, że się tak wyrażę,  przetarciem szlaku przez wnioskodawcę, by póżniej poprosić o …no właśnie: zapis w rejkstrze w którym prawdopodobnie były sprawy dotyczące wnioskodawcy.  A akurat tego nie trzeba by anonimizować skoro pyta sam  wnioskodawca, którego dane się znajdują w tym rejestrze. I sprawa została by zakończona, i nie potrzeba by angażować do sprawy sadów obu instancji przez 2 lata. 

Odnoszę wrażenie, że samo prowadzenie postępowania kasacyjnego w tym zakresie było zbędne, wyrok nic nowego nie wniósł do sprawy, i wcale nie będzie łatwy do powołania w sprawach analogicznych przez tych, którzy są zwolennikami odmowy, a wobec zwolenników szerokiej jawności w niczym nie przeszkodzi.